Andrzej Arndt, będący liderem Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w Bydgoszczy, nieoczekiwanie stanął na przysłowiowej ławie oskarżonych. Decyzją sądu musiał stawić się na nietypowym posiedzeniu, którego celem było ustalenie warunków ewentualnego umorzenia sprawy. Takie procedury sądowe polegają na uniewinnieniu oskarżonego przez sąd, lecz jednocześnie potwierdzeniu jego winy i nałożeniu określonych obciążeń.
Właśnie taka była sytuacja Andrzeja Arndta, który został oskarżony o inicjowanie nielegalnej akcji protestacyjnej sprzed dwóch lat. Prokurator zasugerował, żeby lider związków zawodowych wpłacił 3 tysiące złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej. Jednak Arndt nie zgodził się na proponowane warunki, a to oznacza, że sprawa powróci do sądu i zostanie rozpatrzona podczas normalnej rozprawy.