Począwszy od nadchodzącego roku, Miejskie Zakłady Komunikacyjne (MZK) w Bydgoszczy będą musiały poradzić sobie z obniżeniem stawki za wozokilometr. To oznacza, że otrzymają mniej pieniędzy niż w ciągu ostatnich dwóch lat. Negatywny wpływ na finanse spółki może grozić brakiem możliwości przekazania podwyżek pracownikom, co z kolei może prowadzić do niedoboru kierowców. Związkowcy z „Solidarności” wyrażają nadzieję na ewentualne zmiany w kwestii wynagrodzeń.
Od 2023 do 2024 roku, zgodnie z umową zawartą z miastem, spółka miejska realizowała przewozy autobusowe za stawkę o 16,6% wyższą niż ta oferowana przez prywatnego przewoźnika. Jednak od stycznia 2025 roku stawka ta będzie niższa niż obecna. Przez następne siedem lat MZK będzie otrzymywać stawkę wyższą o 11%. Taka decyzja oznacza roczny spadek przychodów o około 5 milionów złotych.
Piotr Bojar, prezes MZK, w październiku podczas sesji Rady Miasta Bydgoszczy wyraził troskę o finanse spółki, twierdząc, że wzrost wynagrodzeń będzie niezwykle trudny, jeśli nie niemożliwy, biorąc pod uwagę spadek dochodów przedsiębiorstwa.
Na obecnym etapie możliwe byłoby podniesienie wynagrodzeń pracownikom jedynie w przypadku większego przepływu pieniędzy do MZK. Wymagałoby to jednak zmiany struktury finansowania spółki. Na sesji nie zapowiedziano żadnych zmian w tym zakresie. Jeżeli takie plany miałyby być realizowane, powinny zostać uwzględnione w projekcie budżetu miasta, który ma być przyjęty w środę (18 grudnia) podczas ostatniej sesji Rady Miasta Bydgoszczy.