Prezydent Bydgoszczy, Rafał Bruski, podczas sesji rady miasta w środę 25 października, podał do publicznej wiadomości, że Miejskie Zakłady Komunikacyjne zamierzają zwalczyć problem nieodbywających się kursów wynikający z niedoboru personelu kierującego. Wskazał na proponowane rozwiązanie polegające na zawarciu umowy o podwykonawstwo z innym dostawcą usług transportowych. Prezes MZK, Piotr Bojar, dodał jednak, że rozmowy na ten temat są nadal w toku i idea ta jest na razie jedynie koncepcją.
Brak kierowców autobusów to wyzwanie, z którym borykają się przedsiębiorstwa komunikacyjne na terenie całego kraju. Ostatnio sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała, ponieważ wojsko zaczęło również rekrutować osoby do prowadzenia pojazdów. Problem ten jest szczególnie dotkliwy w Bydgoszczy. To właśnie braki kadrowe były jednym z czynników, które doprowadziły rok temu do drastycznych redukcji w rozkładach jazdy. Niestety, te działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów – kursy nadal nie są realizowane na czas, a pasażerowie coraz częściej wyrażają swoje niezadowolenie na przystankach.
Podczas wspomnianej sesji radna Grażyna Szabelska (PiS) zamierzała poruszyć kwestię funkcjonowania komunikacji miejskiej. Jednak przedstawiciele koalicji rządzącej miastem nie zgodzili się na dodanie tego punktu do porządku obrad. Prezydent Rafał Bruski skomentował krótko sytuację, wskazując na brak kierowców w MZK jako główne źródło problemu. Temat ten jest jednak znacznie bardziej skomplikowany. Oprócz niedoboru pracowników, istotnymi czynnikami wpływającymi na niewłaściwe funkcjonowanie transportu zbiorowego w Bydgoszczy są również opóźnienia wynikające z robót drogowych oraz zbyt mała liczba autobusów po wcześniejszych redukcjach.